sobota, maja 26, 2007

Koniec.

To koniec...
To koniec...
To koniec...
To koniec...

Powrót.
Koniec.
Powrót.
Koniec.

Dość.

Westchnienie.
Zmęczenie.
Koniec.
Już naprawdę.
Dobrze.
Odpoczynek.

Samotność, strach, strach, samotność. Nie rozumiem, boję się. Samotność, cisza. Cisza, strach. Cisza w myślach, hałas w ustach. Hałas w myślach, cisza w ustach. Pusto, cisza, strach, samotność. Krok, krok, krok, krok, kap, kap, kap, czas. Szyderczy śmiech. Wyciągnięta dłoń, cofnięta nagle bez powodu. Porażająco szybki ruch. Taskujące spojrzenie. Delikatnie wydęte usta. Ironiczny uśmiech.

Bywaj.

Struna pękła. Ale ja nie spadam. Nagle wyrosły mi skrzydła. Nie wiem, czemu. Unoszę się w mroku. Ale nie, już nie jest ciemno. A w zasadzie jest. Oczy przyzwyczaiły się do ciemności...

WIIIIIIIIIIDZĘĘĘĘĘĘĘĘ!!!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Nie.Konie.C :