Brzdęk, brzdęk. Brzdęk. Źle.
Brzdęk, brzdęk, brzdęk. Brzdęk. Kurwa. Źle.
Brzdęk, brzdęk, brzdęk, brzdęk...
Gitara. Prosty, a jednocześnie złożony instrument. Przypomina człowieka. Odkryte struny zapraszają, by na nich grać, by tworzyć cudnie złożoną muzykę. Ale jeśli nie potrafisz grać, wydasz z niej tylko fałszywe jęki. Szarpiąc struny bez składu i ładu niszczysz tylko instrument. Nauka gry wymaga cierpliwości, wielu prób, starań. Nie jest łatwa. Przynajmniej dla mnie. Każda gitara jest inna, tak jak inny jest każdy człowiek. Ale jednocześnie jest taka sama. Różni się w brzmieniu, w szczegółach, każdą należy traktować inaczej, ale z jednakową ostrożnością, delikatnością, czułością. Niszczenie instrumentu to niszczenie piękna, jakiejś cząstki doskonałości.
Gitara. Człowiek. Przyjaciel? Daleko... Ale blisko, choć daleko, bo daleko może być blisko, a blisko może być daleko. Kim jest? Podobny... A może nie? Znam... A może nie? Niejednoznaczny, trudny do zdefiniowania, złożony. Pomaga, choć nie pomaga. Nie chce pomagać, choć robi wszystko, by pomóc. Westchnienie. Brzdęk, brzdęk...
Gram. Myślę o Niej. Nie potrafię na Niej grać. Jest delikatna, choć silna. Chciałbym stworzyć coś idealnego, doskonałego. Nie da się uczynić tego samemu. Potrzebuję Jej pomocy. Znowu. Tak wiele już dla mnie zrobiła. By tworzyć, muszę nauczyć się grać na Niej. Ona musi nauczyć się grać na mnie. Nauka nie jest łatwa. Zmusza do wyrzeczeń. Czasem może boleć. Ale z czasem powstanie pieśń wspanialsza nad wszystko inne.
O ile nie pęknie struna...
Kilka jest już nadwyrężonych. Czuję, że z każdym dniem nauki nadwyrężam struny mocniej, i mocniej, mocniej, mocniej, mocniej, mocniej... Boję się, że któraś pęknie. Struny drżą przy najcichszym szepcie, krzyk zmusza je do szaleńczego tańca. Cisza, milczenie, muzyka cichnie. Lecz to nic nie daje. Tylko grając - nawet ciszą - można nauczyć się grać. Brzdęk, brzdęk, brzdęk... Strach sprawia, że palce drżą. To przeszkadza w grze. Mimowolnie szarpię struny mocniej, być może zbyt mocno, mocno, mocno mocno, mocno, mocno, mocno...
Z gitarą jest łatwiej. Struny są odkryte, na wierzchu. Gdy pękną, z łatwością można je wymienić na inne. Gitara nie czuje bólu. Człowiek może zmienić własne struny tylko sam. Druga osoba może jedynie podać nowe. Ich zerwanie boli. Napięta nić szarpie wnętrzności, zerwana z olbrzymią siłą rozcina żyły, tętnice, mięśnie. Trzeba być ostrożnym... Wszak gdy raz zerwiesz strunę, dalsza nauka gry staje się niemożliwa...
"We're walking on a thin line, so you better avoid the risk"... Nie da się. Nie da, nie da... Wędruję po cieńkiej strunie. Wrzyna mi się w stopy. Ale idę dalej. Nie mogę się zatrzymać. Boję się, że pęknie, a ja spadnę do torby. Tej pierwszej, którą, zdaje się, zostawiłem na karuzeli, gdy już się zatrzymała. Szepczę. Przez to struna delikatnie wibruje, raniąc moje stopy. Ale nie mogę - nie chcę - przestać. Słowa ulatują w mrok nie słyszane przez nikogo, nie rozumiane... "Kocham Cię-Cię-Cię-ę-ę-ę". Echo. Tylu ludzi mówiło to przede mną. Zawieszonych w próżni czy stojących na solidnym moście, czasem spadając... Tak rzadko te słowa znaczą więcej, niż znaczą, bo znaczą mniej znacząc wiele.
Idę dalej, bo tylko tak zobaczę, co jest na końcu. O ile struna nie zerwie się, lub nie stracę równowagi. Na końcu czeka mnie albo ściana, albo drzwi. Sądzę - mam nadzieję - marzę - pragnę - że są tam lekko uchylone wrota, za którymi wreszcie znajdę stary, nieco zdarty zeszyt ze spisem tabulatur.
Dalej. Dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej...
Do końca.