środa, września 19, 2007

Zielona alternatywa.

Zieleń.
Kolor lasu.
Kolor życia.
Kolor spokoju.

Jest niczym bez czerni.
Bo czym jest las bez pnia?
Bo czym jest życie bez śmierci?
Bo czym jest spokój bez myśli?

Awangarda słów bywa patosem zamkniętej w szklanej klatce myśli wypowiedzianej. Akustyka, zabawna rzecz, gdy szept zmienia się w krzyk, ten w rechot, by na koniec stać się łkaniem.

Ale szkło bywa złudne.
Lustro weneckie.
Człowiek wewnątrz widzi, dostrzega, pojmuje.
Woła. Gestykuluje.
Zaś ludzie na zewnątrz stroją głupie miny do własnego odbicia.
Lecz czym jest ból wyrwany z konekstu?

Dziecinny rysunek na szkle.
Bazgroł, o niewyobrażalnej bezwartościowej genialności.
Ludzie witają bazgroł.
Wszak tu powinien stać człowiek.
Cóż z tego, iż ma nieporadne rysy?
Cóż z tego, że deszcz rozmywa jego ciało, pozostawiając łzawe zacieki?
Bo nawet, jeśli ktoś zacznie się domyślać. Jeśli zacznie pojmować. Jeśli w jego oku błyśnie blask podejrzenia...
Chwyci po prostu za kredkę, by nie burzyć harmonii świata.
Po czym westchnie rozbawiony, nie pojmując, czemuż przed chwilą sądził, iż jego stary znajomy to dziecięcy rysunek. Nie rozumiejąc, po jakie licho trzyma w dłoniach kredkę.

Zieleń to jedyna alternatywa dla więźniów lustra.
Altarnatywa alternatywnej alternatywności.

A teraz...
Weź kredkę.
Zamaluj ekran.
I udawaj, że ten post nie istnieje.

niedziela, września 16, 2007

Klimat chwil.

Dziś jest dziwnie.
Klimatycznie.
Te dni zostaną mi w pamięci na lata. Zapach wspomnień połączony z oczekiwaniem nowości...
Dawno tak nie było.

Bo chwile, momenty, mają swój klimat. Atmosferę.
Wieczór z ciepłą herbatą, ciemno, blask lampki na biurku.
Ranek z chłodną kawą, przyprószone światło słońca, muzyka w tle.

I coś jest w tych chwilach.
Pełne napięcia oczekiwanie...
Zmieszane ze spokojem.
Wyciszenie myśli.
Dawno tak nie było...