środa, stycznia 02, 2008

Oko.

Czerwone oko lśni, zabarwiając matowe chmury krwistoczerwoną poświatą. Plamy lasu tu i ówdzie, przycupnięte, kryjące się przed Okiem. Bo Oko, wszechwidzący ślepiec, krzyknie niemym szeptem, kwiląc śmiechem, pożre lśniącą tęczówką Twoje myśli, jeśli tylko je dostrzeże.


Oko ma moc. Jest przedmiotem, jest myślą, jest istotą, jest duchem, jest słowem, jest tchnieniem.


Co to za moc? Ona jest zmiennokształtna. To ta moc, którą może mieć gitara nad człowiekiem, muzyk nad słuchaczem, kobieta nad obserwującym ją mężczyzną, pamiątka nad wspomnieniem, dom nad mieszkańcami, opiekun nad dzieckiem... Nieokreślona, przepływająca między nieistniejącą pustką a nieistniejącym żarem.

Tej mocy właściwie nie ma.
Bo jak może istnieć coś, co nigdy nie jest takie samo?
Przecież niemożliwością jest akceptowanie czegoś, co ciągle drży, zmienia kształty, kolory.
To nie ma sedna.
A zatem nie ma też sensu.

Czerwone Oko o tym wie. Czerwone Oko boi się. Ale czerwone Oko wie także, że tego nie zrozumiesz. Jesteś częścią tej mocy, jak więc możesz wiedzieć, że nie jesteś prawdziwy?

Na świecie nie ma prawidziwej myśli.
Wszystkie prawdziwe myśli pożarło Oko.
Oko pożarło wsztstkich prawdziwych ludzi.
Zatopiło tęczówkę w ich gardłach.
Roszarpało źrenicą ich brzuchy.
Z ich wnętrzności zrobiło sobie szelki.

Bo nie ma kształtu, nie ma myśli, nie ma oddechu. Powinno mieć zatem przynajmniej szelki. Nie bądźmy tak okrutni. Pozwólmy Oku mieć szelki.

I patrzy sobie Oko w szelkach z wnętrzności prawdziwych ludzi. Jest zadowolone. Teraz może powiedzieć - jestem jedynym prawdziwym Okiem na świecie. Jestem samo, odrzucone, niezrozumiałe. Ulitujcie się nade mną. No, ulitujcie się, ale już!

Czyż to nie słodkie?

[I tym optymistycznym akcentem rozpoczynamy nowy rok. Strzeżcie się Oka w szelkach!!!]