niedziela, stycznia 20, 2008

Czkawka.

Powiedz.
No powiedz.
Powiedz po prostu.
Powiedz na pewno.
Powiesz?

Ile można czekać? Chwile odmierza nieregularne tykanie zegara, siekającego czas na nierówne odcinki. Czy warto? Czy się chce? Czy ma się wybór?

Z tego czekania dostaję czkawki. Czekająca czkawka. Czknięcie czekania.
Czknięcie rzeczywistości?
No i jestem. W skutek niekontrolowanego czknięcia rzeczywistości pojawiło się nie wiadomo co, stwór przystosowany do notorycznego oczekiwania. Nawet w punkcie, gdy dostaje to, na co czekał, stwór ów czeka dalej, na jakąś inną rzecz.

Ktoś mówi, że oczekiwanie to boczny tor, boczna trasa.
Wydaje mi się, że to sedno.
Ale czy otoczka nie jest równie ważna?
Ważniejsza.

Priorytety ważności, jak daty ważności, zmieniają się, mijają, uciekają. A jak miną, wszystko zaczyna cuchnąć.

A, bezsens.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Wiesz...
...znam się na cz(e)kaniu.