sobota, września 15, 2007

Sens.

Myśli.
Troszeczkę niewyspane.
Nieskładne.
Jako tako biegające we wszystkie strony.
Bez pojęcia znaczenia.
Szukające swoich rąk i nóg.
Nieudolnie sklejające się na powrót.
Stopniowo ponownie tworzące spójną całość.
Z każdym kolejnym łykiem kawy.

Po co?
Po co pisać?
Po co rysować?
Po co tworzyć?
Po jaką cholerę to wszystko?

Wielka plansza.
Pola. Różnokolorowe. Białe, czarne, czerwone, zielone.
Na nich symbole.
Kostka.
Dwoje ludzi.
Pierwszy stawia pionek na jednym z pól.
Drugi czyni podobnie.
Rzut kostek.
Pierwszy zaczyna mówić. Mówi cicho, niewyraźnie, oszczędnie gestykuluje. Jego głos jest matowy, bezbarwny.
Drugi zastanawia się chwilę. Próbuje pojąć słowa pierwszego. Pojąć ich znaczenie z pojedyńczych zrozumiałych słów. Z wachaniem podnosi pionek, kołysze przez chwilę ręką. Nagle zdecydowanym ruchem stawia pionek na inne pole.
Rzut kostek.
Pierwszt ponownie zaczyna mówić. Tym razem jego głos nabiera ironicznego odcieniu. Słowa robią się szybsze, ostrzejsze, choć dalej pozostają ledwo zrozumiałe.
Drugi szybkim, nieco zawstydzonym ruchem zabiera pionek z dawnego miejsca. Obraca go nerwowo w palcach. Mruczy coś do siebie. W końcu, po długiej chwili namysłu, sam zaczyna mówić. Opowiada. O szumie fal, szeleście liści. Wewnątrz. W środku. O tańcu myśli.
Pierwszy uśmiecha się łagodnie. Chwyta drugiego za dłoń i stawia nakierowuje jego pionek na odpowiednie pole.
Drugi wybiera nowy pionek. Stawia. Rzut kośćmi.
Drugi opowiada, Pierwszy słucha.

I tak w nieskończoność, dla nieskończonej ilości graczy.
Kup teraz!!!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

'gra luster i światła'
krok po kroku. następny cel. następny rzut. następna niepewność. czasem zmusza do cofnięcia. trudno przeciwstawić się samemu sobie,
a plansza? zawsze jest dwustronna?

Anonimowy pisze...

zawsze d., zawsze...
trzystronna, czterostronna, pięciostronna.